Jednak gdy dziecko wychowuje się w oziębłej atmosferze domowej, staje się krytyczne dla świata i we wszystkim widzi podstęp. Nie chce słuchać zdania innych, a swoje uważa za najlepsze. To nie jest wina tego, że dziecko jest „rozwydrzone”- każde dziecko jest dobre, tylko są też dzieci źle ukształtowane.

Witam serdecznie! Przede wszystkim musi sobie Pani uświadomić, że Pani syn jest dorosłym mężczyzną, który musi zacząć brać odpowiedzialność za swoje czyny. Nie może go Pani bezustannie we wszystkim wyręczać i we wszystkim zabezpieczać. Zdaję sobie sprawę, że łączy Was na pewno szczególna i silna więź, tym bardziej, że wychowywała Pani syna sama. Od zawsze chciała Pani dla niego jak najlepiej – ciężko pracowała, by syn nie musiał niczego sobie odmawiać, by nie czuł się gorszy, że w jego życiu nie ma ojca. Chciała być Pani dla syna jednocześnie matką i ojcem, a tak się nie da. Chłopak nie doceniał Pani starań, poniżał i nadal Panią poniża, krytykuje, wyśmiewa, lekceważy Pani zdanie, jest zarozumiały i arogancki. Traktuje Panią jak potencjalnego wroga, z którym trzeba walczyć, chociaż Pani stara się mu pomagać, np. wspierając w założeniu przez syna własnej firmy. Nie wiem, z czego dokładnie wynika sposób traktowania Pani przez syna – czy to kwestia Pani nadopiekuńczości, pobłażliwości, braku konsekwencji i czasu dla dorastającego nastolatka, który z czasem zaczął się coraz bardziej buntować, czy to sposób „karania” Panią przez syna za rozstanie z ojcem, czy to sposób odreagowywania braku ojca w jego życiu, braku męskiego wzorca. Proszę jednak pamiętać, że nie musi, a nawet nie powinna Pani znosić upokorzeń ze strony syna. On jest dorosłym facetem – może żyć według swojego pomysłu na życie, bez korzystania z Pani pomocy finansowej i wsparcia. Niech posmakuje życia na własną rękę – być może wtedy doceni, ile Pani dla niego zrobiła. Co może Pani dla siebie zrobić? Radziłabym skorzystać ze specjalistycznej pomocy psychologicznej, np. w najbliższej poradni zdrowia psychicznego – rozmowa z psychologiem pomogłaby Pani odbudować szacunek do siebie i poczucie własnej wartości. Wizyta u psychologa mogłaby być też dobrym rozwiązaniem dla Pani syna, który reaguje bardzo agresywnie, krzyczy i poniża Panią. Być może skorzystanie ze specjalistycznej pomocy psychologicznej pomogłoby Wam uzdrowić Wasze relacje. Więcej na temat nadopiekuńczości i depresji może Pani przeczytać pod poniższymi linkami: Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Aby zwrócić się do eksperta, do wykwalifikowanej pomocy, następuje tylko w niektórych sytuacjach: 1) w związku z twoim dzieckiem i jego wyimaginowanym przyjacielem, pojawił się niszczycielski moment (zaczął się z nim kłócić, wyrazić agresję, okrucieństwo); 2) dziecko rozwinęło zależność od "przyjaciela", zaczął źle syn mnie wyzywa Dzisiaj w czasie klótni o komputer powiedzial miedzy innymi że mam „s***ć z jego pokoju”. Powiem szczerze, ze ostatnio nie uklada nam się dobrze, ale czegoś takiego jeszcze nie było. Zupelnie mnie zamurowalo, poplakalam się, a potem zadzwonilam do jego ojca, bo mialam nadzieję, że mnie wesprze. Ale źle się z tym czuję, że sama sobie nie poradzilam z ta sytuacją. Staram się być konsekwentna i wprowadzac zasady, ale chyba nie bardzo mi wychodzi... Rozmawiałam z nim na temat komputera jakiś czas temu, ustaliliśmy limit, myslalam, że wszystko jasne, ale po trzech dniach wszystko wrócilo do normy! Stwierdzilam, że tym razem sobie na to nie pozwolę, chciałam z nim porozmawiać...no i skonczylo się na tym, że mnie wyzwał. Ja nie wiem skąd u niego taka agresja wobec mnie. Co zrobić kiedy dziecko mnie wyzywa? Jak reagować? Nie chcę za każdym razem dzwonić do męza, bo syn zrozumie, że jestem słaba i sobie nie radzę. Nie. To jest po prostu informacja o konsekwencjach. Tak samo jest w tym przypadku. I oczywiście jeśli ojciec znów zostawi dziecko samo, musimy zrobić to, co zapowiadałyśmy. Ten mężczyzna powinien wiedzieć, że też musi stosować się do pewnych reguł, a dziecko, że nie jest samo, że ktoś za nim stoi, że nie jesteśmy obojętne.
To może być bardzo trudne dla matki – jej własne dziecko, które urodziła i tyle daje mu każdego dnia, mówi „nienawidzę cię”. Z automatu włączają się osądy: na temat dziecka (“Tak nie wolno mówić do mamy”, “Nie powinien się tak zachować”, “Ja je jeszcze nauczę porządku!”), na swój temat (“Nie radzę sobie”, “Poniosłam porażkę”, “Nikt nie ma takich problemów z dziećmi jak ja”, “Jestem najgorszą matką na świecie”, “Wszystko mu poświęciłam, to teraz mam”) i na temat otoczenia (“Niech mąż zrobi z nim porządek, gdzie on w ogóle teraz jest?”, “Co ta szkoła robi z dziećmi”, “Zawsze mówiłam, że to kolegowanie się z Piotrkiem wyjdzie nam bokiem”, “To przez babcię”), a może nawet na temat kondycji współczesnego świata (“Dzisiaj te dzieci są rozwydrzone jak nigdy”, “No i mam właśnie bezstresowe wychowanie…”). Uwaga! Reklama do czytania Jak zrozumieć małe dziecko Poradnik pomagający w codziennej opiece Twojego dziecka Pobądź przez chwilę uczuciami Te osądy i myśli są jak spirala – nakręcają się, nakręcają nas i w końcu lądujemy z gigantycznym poczuciem osamotnienia, braku wsparcia, lękiem, żalem, złością i winą. Nie musisz w to wchodzić! Gdy pojawiają się osądy i te wszystkie trudne myśli, nie musisz reagować. Po prostu weź głębszy oddech i przez chwilę poprzyglądaj się sobie. Co się teraz w tobie dzieje? Czego chciałabyś mieć więcej? Pewności – że twoje metody wychowawcze są dobre? Wsparcia – od kogoś, kto by zdjął z ciebie część codziennych obowiązków? Zrozumienia – od kogoś, kto by cię wysłuchał i wsparł? Jasności – by wiedzieć, o co dokładnie chodzi dziecku i czy to jest nadużycie czy coś normalnego? Spokoju i harmonii w codziennym życiu? A może czegoś zupełnie innego? Przypomnij sobie ostatnią taką sytuację. Co się wtedy działo? Co powiedziałaś, zrobiłaś, co zrobiło dziecko? Odłóż na bok swoje interpretacje, na początek zajmij się konkretnymi faktami, które miały miejsce. Masz prawo czuć obawę i lęk, czy to, co robisz, rozwija waszą relację i jednocześnie służy budowaniu kompetencji społecznych dziecka. To normalne, że w kryzysie pojawia się wiele pytań i wątpliwości. Możesz też czuć smutek, bo chciałabyś więcej wymiany. Albo żal, bo zależy ci na bliskiej i dobrej relacji. Albo bezsilność, bo chciałabyś mieć większy wpływ na zachowanie dziecka. Możesz także czuć frustrację, bo już tylu rzeczy próbowałaś, a wciąż „nie działa”. Zbierz te wszystkie uczucia – przyjrzyj się im, czy to jest smutek, żal, złość, bezsilność, frustracja, bezradność, lęk, strach, niepewność; każde z nich jest ważne i każde z nich mówi ci, że czegoś potrzebujesz. Pobądź przez chwilę z tymi uczuciami, zastanów się, o czym ważnym ci mówią. Która potrzeba najbardziej domaga się teraz zaspokojenia? Teraz możesz się zastanowić, jak tę potrzebę zaspokoić. Jeśli faktycznie zastanowiłaś się na tym, to przeszłaś 4 kroki empatii dla siebie w duchu NVC (Porozumienia bez Przemocy) – 1. Fakty, 2. Uczucia, 3. Potrzeby, 4. Prośba. Teraz może się okazać, że ta empatia, którą sobie dałaś, wystarcza na tyle, że dalsza część artykułu nie będzie potrzebna! Jeśli jednak jest inaczej… Czy dzieci są agresywne? Za każdym zachowaniem dziecka stoi jego ważna potrzeba. Czasami dziecko nie jest świadome tej potrzeby i nie wie, jak może ją zaspokoić. Ale ta potrzeba od tego nie znika – przeciwnie: długo niezaspokojona wzmaga się. Dziecko jest tylko dzieckiem i nie potrafi dojrzale i spokojnie opowiedzieć o tym, co się w nim dzieje. Wyraża swoje potrzeby tak, jak potrafi: zachowaniem. I to zachowanie czasami przybiera trudny dla rodziców kształt. Dziecko szarpie mamę, krzyczy, piszczy, niszczy zabawkę albo wykrzykuje: “Nienawidzę cię, nie jesteś moją mamą!”. Mamy czasami biorą to do siebie i martwią się tym zachowaniem. Tymczasem z punktu widzenia rozwoju zazwyczaj jest tak, że młodsze dzieci szarpią, biją lub plują, a starsze krzyczą te wszystkie przykre słowa – ale to jest pewien postęp! Zamiast bić – krzyczy. Następny etap będzie obejmował spokojniejsze mówienie o tym, czego potrzebują. Czy to cię uspokaja? To, co możemy zrobić tu i teraz, to zastanowić się, co dziecko chce powiedzieć, i otoczyć je wsparciem. Jeśli krzyczy, gdy na coś się nie zgadzasz – posłuchaj tego, co jest dla dziecka tak ważne (wyjście do kolegi, obejrzenie bajki itp.), dlaczego tego tak chce. Możesz wyrazić słowami swoje zrozumienie: „Aha, chyba naprawdę bardzo zależało ci na tej bajce”. Zwykle dziecko się nakręca jeszcze bardziej, ale na chwilę – świadomość, że jest słuchane i akceptowane ze swoją frustracją jest dla niego bardzo budująca i pomaga przejść do wymyślenia nowych strategii, pomysłów na to, co teraz chce robić. Jeśli krzyczy, bo zawaliła mu się budowla z klocków – posłuchaj tego, co jest tak ważnego w tej budowli: czy chodziło mu o wyzwanie, sprawdzenie się w trudnym zadaniu czy może bardziej o skuteczność i świetny efekt, a może jeszcze o coś innego? Tak, to może być frustrujące i trudne, gdy nie udaje się tego osiągnąć. Możesz wyrazić swoje zrozumienie, odgadnąć potrzebę, która stoi za tym zachowaniem, otoczyć akceptacją, opłakać stratę. A może przeżywa rozczarowanie w relacji, w klasie? Znowu: wysłuchaj, otocz akceptacją. Nie mów, że tak bywa, że ten chłopczyk jest zły albo że kiedyś zapomni – to nie pomaga. Po prostu posłuchaj, a potem znajdźcie potrzebę, która za tym stoi. Oczywiście, nie musisz się zgadzać na takie zachowanie. Możesz pilnować swoich granic i mówić otwarcie, że nie lubisz, gdy krzyczy, że cię nienawidzi, że to dla ciebie przykre. Zrób to jednak, gdy dziecko się uspokoi. W zdenerwowaniu niewiele wchodzi do głowy, jego mózg jest odcięty od możliwości nauki, zapamiętywania, refleksji. Warto też porozmawiać o tym, co innego może robić w podobnych sytuacjach. Wspólnie znaleźć jakąś nową strategię, którą ono będzie miało szansę zastosować. Uwaga! Reklama do czytania Jak zrozumieć małe dziecko Podręcznik świadomego rodzicielstwa Konflikty w rodzinie Koniec z awanturami, czas na rozwiązania Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli I przede wszystkim – bądź cierpliwa i łagodna dla siebie. Dziecko robi to, co robi, bo nie potrafi inaczej, bo jest na drodze rozwoju i jeszcze nie dotarło w to miejsce, które przez ciebie byłoby milej widziane. Nie ma w tym ani twojej winy, ani zasługi. To po prostu dziecko i jego naturalny rozwój.

Co zrobić gdy dziecko nie chce mieszkać z matka? W tym celu powinien Pan złożyć do sądu wniosek o zmianę miejsca pobytu dziecka. Sądem właściwym będzie sąd rejonowy wydział rodzinny i spraw nieletnich (tzw. sąd opiekuńczy) dotychczasowego miejsca zamieszkania dziecka (art. 568 i 569 Kodeksu postępowania cywilnego).

Wiele osób dzwoni do mnie z pytaniem czy zajmuję się terapią dzieci. Co odpowiadam? Pytam, co się dzieje, w czym jest problem, ile lat mają dzieci i zapraszam dorosłych na spotkanie. Tak - zapraszam dorosłych - opiekunów, rodziców, mamę lub tatę a najlepiej ich oboje, jeśli jest taka możliwość. Czemu nie zapraszam ich z dziećmi, na które się skarżą? Ponieważ wiem, że potrzeba pracować z rodzicami, aby coś się mogło zmienić u ich dzieci. Wiele osób oczekuje ode mnie czegoś innego mówiąc "ale to przecież mój 6-letni syn jest niesforny, nie ja". "To przecież moja 12-letnia córka do mnie pyskuje, więc proszę, niech Pan z nią coś zrobi". Musimy pamiętać, że to złożony problem, który pokazuje, że rodzice w jakiejś mierze sobie nie radzą z problemami wychowawczymi, że potrzebują fachowego wsparcia i pomocy, że choruje cała rodzina, nie tylko dziecko. Psychoterapeuta jest dla dziecka kimś "egzotycznym", a cała sytuacja jest stresująca, dlatego też dziecko inaczej zachowuje się w gabinecie niż w szkole, w domu, czy wśród rówieśników. Lepiej kiedy pewne wskazówki od psychoterapeuty wcielą w życie rodzice, zmieniając swoje podejście do dzieci. Zasadniczo tylko rodzic, poprzez swoją własną pracę terapeutyczną, może coś zmienić w rodzinie, co przekłada się na lepsze funkcjonowanie dziecka, które poprzez swoje złe zachowanie wysyła rodzicom nieświadome sygnały pod tytułem: halo ja tu jestem, zobacz - potrzebuję Cię. Człowiek rodzi się i dojrzewa w pewnym środowisku, otoczeniu, w rodzinie pełnej albo i niepełnej. To, co widzi, słyszy, od najmłodszych lat w nim kiełkuje, tworzy jego spojrzenie na innych ludzi, na otaczający świat. Nie sposób przejść obojętnie, kiedy w domu wciąż są kłótnie, albo nie mówi się o uczuciach, kiedy zwykłą rozmowę zastępuje komputer, a wolny czas wypełniają spacery po galerii handlowej, kiedy rodzice nie mają czasu, albo są często poza domem. Jaki przykład dajemy naszym dzieciom, kiedy mówimy do naszego męża: „Ty kretynie”, albo do naszej żony: „zamknij się, bo pier*olisz”? Pewnie nikt z nas nie zdaje sobie wtedy sprawy, że jako dzieci uczymy się szacunku (albo jego braku) do przyszłego partnera. Dzieci są bacznymi obserwatorami, często naśladują nas - dorosłych, przejmują nasze słownictwo, nasze odnoszenie się do współmałżonka, czy osób starszych. Kto będzie dla dziecka przykładem, jak się odnosić do innych, jak dawać miłość, jeśli nie rodzice? Żaden psycholog, psychoterapeuta nie zastąpi rodzica. Może tylko wskazać drogę rodzicom, co zrobić, aby było lepiej. Każda rodzina tworzy swój system, a problemy dzieci są niejako zaproszeniem do psychoterapii dla dorosłych. Dzieci pokazują nam, co musimy zrobić w naszej pracy nad sobą. Gdy dzieci nie szanują rodziców, trzeba - jako rodzic - postawić sobie pytanie: kiedy ja nie szanuję swoich rodziców? Przykład często idzie z góry. Kiedy Twoje dziecko często choruje, może w ten sposób chce zwrócić na siebie uwagę? Wtedy wiele matek czy też ojców troszczy się dużo bardziej o swoje chore dziecko. Przesiadują godzinami przy łóżku, mówią czułe słówka, pytają się co zrobić na obiad, a na co szczególnie ma ochotę. Dziecko wie, że ma pewne korzyści z bycia chorym, może wtedy bardziej doświadczać miłości rodziców i jest skłonne nieświadomie częściej chorować, gdy na co dzień rodzice nie są dla niego tak mocno dostępni i troskliwi. Są też rodzice, którzy bardziej, niż dzieci rodziców, potrzebują swoich dzieci. Mówią: "Nie idź na dwór bo tam są złe dzieci", lub "bo sobie coś zrobisz", nieświadomie zaszczepiając dzieciom lęk przed innymi, przed życiem. Jednocześnie chcą zatrzymać dzieci przy sobie, bo nie radzą sobie z własnym lękiem i niepokojem, kiedy ich nie ma przy nich. Boją się je stracić, boją się, że stanie się im coś niedobrego. Chcą mieć kontrolę nad wszystkim, co się dzieje, lecz kiedy dziecko wychodzi z domu, to tracą nad nim kontrolę, a świat postrzegają jako "zły i niebezpieczny". Robiąc tak, nic dziwnego, że ich dzieci nie potrafią dorosnąć, przełamywać kolejnych barier, ale wycofują się po małym potknięciu. Gdy dorosną, są wrogo nastawione do innych, bądź czują się lepsze od swoich rówieśników, żądają szczególnych praw, nie potrafią współpracować, ciężko im zbudować stały związek oparty na życzliwości i wzajemnym szacunku. Częstym problemem rodziców jest też brak konsekwencji i uległość wobec żądań stawianych przez dzieci. Kiedy mały chłopiec tupie nogami przed witryną sklepową, bo zobaczył samochodzik, który natychmiast ma mu kupić tato, to zaczyna manipulować swoim zachowaniem. Ważna jest wtedy nasza reakcja i nasza stanowczość, ale jeśli ulegniemy, to mały chłopiec ma już na nas sposób i nie zawaha się kolejnego szantażu w przyszłości. Może nie warto płacić aż tak wysokiej ceny za „święty spokój", ale pozwolić dziecku się wywrzeszczeć i nie ulegać manipulacji? Dziecko musi zobaczyć, że to nie ono ma władzę nad nami, ale my nad nim. To nie ono wie lepiej, co dla niego jest dobre, tylko my. W przeciwnym razie widzi swych rodziców jako słabych i ułomnych, którym można "wejść na głowę". Nie chodzi też o to, by stać się surowym, oschłym i wymagającym rodzicem, który z góry przyjął pewien schemat i będzie bezwzględnie wymagał jego realizacji. Częstym problemem jest też nieobecność jednego z rodziców, bądź odmienny styl wychowania, który mamy w stosunku do jednego z dzieci, lub kiedy jeden rodzic stara się wychowywać dzieci inaczej, niż jego partner. Dzieci zazwyczaj stają w opozycji do tego rodzica, który więcej wymaga i szukają sojusznika wśród drugiego, "łagodniejszego" z rodziców. Kończy się to tym, że dzieci rządzą w domu, zamiast słuchać i szanować porządku, który powinni ustalać wspólnie oboje rodzice. Dobrze, kiedy jest wspólny plan wychowania i dzieci wiedzą, że nikt nie będzie ich lepiej traktował kiedy nabroją, ale poniosą zasłużoną karę, ustaloną wspólnie przez obojga rodziców. Tak więc droga Mamo, drogi Tato - daj sobie szansę na miłość w rodzinie i zobacz, gdzie naprawdę leży źródło problemów. Zobacz, że można coś zmienić w sobie, w relacji z mężem/żoną i w relacji z dziećmi, żeby wszystkim żyło się prościej i lepiej. Czasami małe rzeczy dają duże efekty. Czasami zmiany drobnych nawyków, otwierają nowe możliwości, których wcześniej nikt nie widział. Kiedy nam - dorosłym żyje się lepiej, polepsza się też naszym dzieciom, stają się mniej problematyczne, bardziej radosne i otwarte na świat, optymistycznie nastawione do życia. Ponad jedna trzecia rodziców, którzy przyznali się do stosowania przemocy psychicznej, sama doświadczała jej w dzieciństwie od własnych rodziców. Dorośli przyznają też, że krzykiem wyżywają się na pociechach - co piąty badany powiedział, że dopuścił się przemocy, gdy miał kłopoty w pracy lub z pieniędzmi, a co trzeci W przypadku wyzwisk i obrażania mamy do czynienia z przestępstwem z art. 216 kk, a w przypadku groźby pobicia z art 190 kk. Z tym, że pierwsze jest ścigane z oskarżeniaprywatnego, a drugie z publicznego- czyli zajmuje się nim prokurator. Należy powiadomić prokuraturę lub policję o przestępstwie z art. 190 kk. Natomiast co do czynu zniewżenia można skierować prywatny akt oskarżenia do sądu. W jednym i drugim przypadku wystarczą dowody w postaci świadków. Można powiadomić o przestępstwie gróźb i zanaczyć, że podczas tych gróźb kierowane były wyzwiska itp. W przypadku odmowy lub umorzenia postepowania można w termieni 14 dni podtrzymać oskarżenie jako prywatne z art. 216 kk, i równolegle odwołać się na odmowę lub umorznie postepowania w przedmiocie kierowania gróźb karalnych- wszytko zgodnie z pouczeniem. Warunkiem penalizacji jest to, aby groźba wzbudziła w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie 190. § 1. Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona,podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.§ 2. Ściganie następuje na wniosek 191. § 1. Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia,podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.§ 2. Jeżeli sprawca działa w sposób określony w § 1 w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności,podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 216. § 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła,podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.§ 2. Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania,podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.§ 3. Jeżeli zniewagę wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności cielesnej lub zniewagą wzajemną, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.§ 4. W razie skazania za przestępstwo określone w § 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.§ 5. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego. . 60 281 443 384 135 790 145 137

co zrobić gdy dziecko wyzywa rodziców